Autor |
Wiadomość |
niepokonana
|
Wysłany:
Sob 14:01, 22 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Fajne, błędów mniej, ale zdarzają się czasem. Ale jest zdecydowanie lepiej niż poprzednio. Jednak nadal mam zastrzeżenia co do długości. Jeśli to jest cały rozdział, to wybacz, ale zdarzająsie dłuższe komentarze. Ale pisz dalej, pisz, pisz, pisz i nie przestawaj Opowiadanie ma fajny wątek, tylko ja na twoim miejscu zmieniłabym imię głównej bohaterki, ale to już twoja sprawa
pozdrowiam
i życzę weny
niepokonana |
|
|
Kapuzine
|
Wysłany:
Śro 19:33, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
Rozział III
Obudziłam się w swoim pokoju. Prócz mnie nikogo tam nie było, ale miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Jednak w tym momencie zwaliły się na mnie wydarzenia ubiegłej nocy, i pytanie "Co się właściwie wydarzyło? Może to był tylko sen?"
Był tylko jeden sposób, aby się o tym przekonać. Spytać mamę. Gdy uniosłam rekę, aby zapukać do drzwi sypialni mamy, usłyszałam, że ta z kimś rozmawia. Nie rozumiałam jednak żadnego słowa, ponieważ rozmawiali w nie znanym mi języku. BAM! W tym momencie popchnęłam szklany wazon z kwiatkami, który przewrócił się i roztrzaskał "mama mnie zabije" pomyślałam. Weszłam do sypialni mamy lecz prócz niej nikogo tam nie zastałam!
- Z kim rozmawiałaś? - spytałam.
- Z nikim - odpowiedziała mama podnosząc wzrok z poza książki.
- Wyraźnie kogoś słyszałam!
- A, nie to tylko radio. Podsłuchiwałaś?
- Mamo, co to był za facet? Dzisiaj w nocy? W kuchni? Z tobą?? - szybko zmieniłam temat.
- Jaki facet? - spytała mama, lecz byłam pewna, że wyczułam w jej głosie nutkę sztucznego zaskoczenia.
- Ten, ktory wczoraj przyszedł i rozmawiał z Tobą w środku nocy!
- A o czym niby rozmawialiśmy? - mama wypowidziała te słowa z lekkim zaniepokojeniem.
- Nie wiem. Zemdlałam, a potem obudziłam się w pokoju. Tylko mi nie mów że to mi się śniło!
- A jednak. Aniu, nikogo tu wczoraj nie było!
- Jasne. Świetnie. - ucięłam, i wróciłam do swojego pokoju.
Położyłam się z powrotem, bo była sobota i na szczęście nie musiałam iść do szkoły. Zasnęłam. Śniłam o wydarzeniach tamtej nocy, lecz nadal nie wiedziałam kim był ów mężczyzna. "A może to naprawde był tylko sen? Może tak przejełam się przepowiednią, że to wszystko mi się przyśniło? Ale co z telefonem?" - te pytania zaprzątały mi głowę nawet we śnie.
Nagle doznałam olśnienia. Ten głos w słuchawce... ten AKCENT, ten język. Ale to nie możliwe, mama nie ukrywałaby tego przede mną. A może jednak... to musiał być to musiał być... |
|
|
niepokonana
|
Wysłany:
Sob 16:36, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Literówki. Ortografy. Źle rozmieszczone przecinki.
Powtórzę się: znajdź sobie betę, i to dobrą. Przyda się. Wątek fajny, generalnie akcja nie leci ani za szybko ani za wolno, więc jest fajnie.
Tylko szkoda, że rozdziały są takie krótkie, mogłabyś nad tym popracować. Poza tym wszystko jest OK
pozdrawiaam
martusia xD |
|
|
Madlen
|
Wysłany:
Czw 22:33, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
Są błędy i krótkie rzeczywiście. Na razie trudno cos powiedzieć, choć póki co specjalnie mnie nie zachwyca. Choć też nie odstrasza. Wydaje się, że to będzie opowiadanie z serii tych "Zwyczajna dziewczynka zostaje bohaterką", ale mam nadzieje, że przedstawisz to w oryginalny sposób... i nie pojawi sie tutaj typowy przykład Mary Sue. Styl chyba dość dobry, plus za akcje w Poslce, nie gdzieś na końcu świata.
Zobaczy sie co będzie dalej, moze być całkiem nieźle. |
|
|
Kapuzine
|
Wysłany:
Pon 13:24, 20 Mar 2006 Temat postu: |
|
Krótkie, to dlatego, że gdy pisałam je w zeszycie dawno, to wydawały się długie, a na komputerze zawsze wszystko jest się krótsze Co do tych błędów 'pozjadanych' to moja klawiatura. To wszystko Twoja wina klawatro!! Zacina się, i gdy wciskam alt i np. z, to nie wychodzi ż (o udało się) tylko zwykłe 'z'. Ale pracuje nad tym, i gdy zauważę, to poprawiam. Niestety nie rzadko o tym zapominam |
|
|
DeAa
|
Wysłany:
Nie 21:47, 19 Mar 2006 Temat postu: |
|
Dobrze więc zaczynam
Po pierwsze bardzo dużo błędów, "pozjadanych" ą, ę, ś, ż, ź. Bardzo często mylisz a i z e<czy to wina przepisywania na szybko?>. Widziałam też kilka ortografów.
"Na pewno" i "po prostu" piszemy oddzielnie. Styl musisz jeszcze dopracować.
Jednak przede wszystkim znajdź sobie betę, bo błędy są i to naprawdę sporo.
To może o czymś innym. Akcja - nie jest najgorzej. Popracuj jeszcze a opłaci się.
Co do interpunkcji, to nigdy nie byłam z tego za dobra, więc niech ktoś inny ją sprawdzi.
Aha zapomniałabym, piszesz bardzo krótkie rozdziały. Radziłabym dłuższe, ale moze to wina braku weny?
Pozdrawiam
DeAa
PS. Nie obraź się za to wyżej |
|
|
sl-marta
|
Wysłany:
Sob 15:41, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
Aleś ty prędka Więc teraz proszę cię o kolejne rozdziały (czytałam do 3) i ten ostatni najbardziej mnie zaciekawił. nie musisz się aż tak spieszyć, ale nie obraże sie |
|
|
Kapuzine
|
Wysłany:
Sob 15:22, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
Rozdział II
Miesiąc potem, zapomniałam o całym zdzarzeniu z wróżką. Wokół mnie, zaczęły sie jednak dziać dziwne rzeczy. Pewnego wieczoru, gdy kładłam się już spać, zadzwonił telefon. W słuchawce odezwał się nie znany mi głos mężczyzny.
- Przyjdę wkrótce po wojowniczkę.
- Słucham? Halo? Kto mówi? - Pytałam zdziwiona, ale osobnik dzwoniący po chwili sie wyłączył.
Mamie, która spytala kto dzwonił odpowiedziałam, że to pomyłka. W końcu, to było jedyne racjonalne wytłumaczenie tej sytuacji.
- Dobranoc, mamo - powiedziałam i udałam sie do swojej sypialni.
Na zajutrz opowiedziałam wszystko moim przyjaciólkom.
- Ona, to znaczy ta wróżka, napewno mówiła prawdę! - Pisnęła przerażona Maja - pamiętasz co ona mówiła? Walka, walka, a przecież ten gość w słuchawce powiedział, ze przyjdzie po wojowniczkę!
- A, daj spokój! To napewno jekiś zbieg okoliczności! - powiedziała Kasia, która zawsze była realistką. - Chodźmy szybciej, bo muszę być w domu najpóniej o czternastej. Obiecałam mamie, że pomogę jej w porządkach - dodała
Szłyśmy do domu w milczeniu. Kazda analizowała tą wiadomość w swojej własnej głowie, w swoich myślach. Byłam im za to bardzo wdzięczna, poniewaz chciałam jak najszybciej zapomniec o zdarzeniu. Los jednak mi na to nie pozwalał. Tego wieczoru nie mogłam zasnąć. Ciągle w podświadomości słyszałam głos ze słuchawki. W snach, ciagle powracałam do tego zdarzenia. Ten męzczyzna, który dzwonił, miał zagraniczny akcent, więc nie mógł być stąd. Napewno pomylił numery, powtarzałam sobie po cichu. Była 23.50, gdy ktoś tak uderzył w drzwi frontowe, że myślałam, iż wypadły one z zawiasów. Chciałam sprawdzić co to było, ale za bardzo się bałam. Nie wiem czemu ale poprostu tak było. Usłyszałam jak mama schodzi po skrzypiących schodach w dół. Nie wracała na górę. Zaczęlam się martwić. Po 15 minutach przemogłam się i zeszłam. Postanowiłam sprawdzić co się tam na dole dzieje. Usłyszałam szepty. Dochodziły one z kuchni. Strzępek rozmowy, którą usłyszałam brzmiał nastepująco:
- Ale ona jeszcze nic nie wie! - To był głos mamy
- Dzwoniłem do niej więc chyba powinna się domyśleć! - A to był ten męzczyzna, który do mnie dzwonił! Niedowiary!
- Tak? I co jej takiego powiedzialeś, że niby powinna się domysleć? - To znowu mama
- No... że przyjdę po wojowniczkę... - Męzczyzna - A co miałem twoim zdaniem powiedziec? - Dodał widząc rozbawioną minę mamy
Podpatrzyłam ten moment przez szparę między drzwiami a framugą.
- No, nie, to napewno było wtedy gdy powiedziała, że to pomyłka! No jasne!
- Ale dlaczego tak powiedziała? - mężczyzna się zdziwił
- Ja też bym tak zrobiła. Pewnie myślała, że uznam ją za pomyloną... Tak, napewno. - Mama się zaśmiała
Uchyliłam bardziej drzwi, aby zobaczyć kto rozmawia z mamą. W tym momencie doniczka która wisiała zawsze nad drzwiami spadła na podłogę. Chcąc szybko, niezauważona, czmychnąć do pokoju odwrócilam się w napieciu i potknęłam o kanapę. Swoja drogą straszna ze mnie niezdara. Upadłam i zemdlałam (żałosne, nie?)
Rano obudziłam się juz z powrotem w swoim pokoju.
Proszę! |
|
|
sl-marta
|
Wysłany:
Sob 14:49, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
Opowiadanie mnie zaciekawiło. Przynajmniej nie ma w nim nieprzyjamnego albo obrzydliwego (tak jak to jest w innych). Czekam z zamiecierpliwieniem na kolejne rozdziały. Tylko sie pospiesz |
|
|
Kapuzine
|
Wysłany:
Pią 21:00, 17 Mar 2006 Temat postu: Kazar |
|
Rozdział I
Cześć, to ja - Ania. Chodzę do gimnazjum nr 41, do drugiej klasy. Mam długie blond włosy i niebieskie oczy. Lubię lody i masło orzechowe. Strasznie mnie wkurza gdy ludzie są obłudni. W przyszłości chciałabym zostać piosenkarką lub tancerką.
Jest siódma rano. Za godzinę uczniowie zajmą miejsca w swoich ławkach i zacznie się zabawa. Dziś do naszej szkoły przychodzi "wróżka", i kto będzie chciał, (i oczywiście bedzie miał czym zapłacić) może się dowiedzieć czegos o swojej "przyszłości".
Pomyślałam, że fajnie będzie się trochę posmiać, a w skarbonce mam jeszcze dużo oszczędności. Oczywiście nie wierzę w te brednie o przepowiadaniu przyszłości. Dobra juz czas się zbierać.
Chwilę potem...
Szłam korytarzem. Jego ściany były odrapane, od lat domagające się gruntownego malowania. Doszłam do szatni.
- Cześć Anka! - Zagadnęła do mnie Maja. Była to niewysoka brunetka o kocich oczach.
- Hejka! - odpowiedziałam witając się z nią w zwykły dla nas sposób.
- Pamiętasz, że dzisiaj do szkoły przychodzi ta czarodziejka? Dasz sobie przepowiedziec przyszłość? Bo ja napewno! - Majka pytała oto podekscytowana.
- Po pierwsze, to jest wróżka, a nie czarodziejka - odrzekłam ze stoickim spokojem - po drugie, posłucham tej wróżki, bo może być niezły ubaw, a po trzecie - to co ty sie tak tym przejmujesz?
- Jestem ciekawa, czy ja i Paulo będziemy, no wiesz, parą... - szeptem dodała Majka.
- Och, mój Paulo, mój ukochany, najukochańszy Paulo! - W tym momencie pojawiła sie Kaśka ( moja rudowłosa, zielonooka przyjaciółka ) próbując naśladować rozradowany głos Majki.
- Cześć Kacha! Jak tam w sanatorium? Mam nadzieje, że nie miałaś tam bliższych koleżanek niż my? - Z ulgą przyjęłam to, że w tym momencie pojawiła się Kaśka, poniewaz gdyby nie przyszła musiałabym słuchać o tym jaki cudowny jest Paweł (którego Majka nazywa Paulo) . A nawet nie wiecie jaki to koszmar... .
- No pewnie, że nie miałam! Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć? - oburzyła sie Kaśka na niby.
- Pewnie wiesz, że dzisiej do szkoły przychodzi czaro...ee wróżka? - Majka myślała, że zaskoczy i zainteresuje Kaśkę tą wiadomością.
- Tak? W sanatorium też była. Opowiadała same głupoty i na dodatek sciągnęła je z internetowego horoskopu! To była strata czsu!
- Pewnie masz racje - przyznałam - ale ja razem z Majką posłuchamy co nam przepowie. Ale gdzie znowu posiało tą Majkę?
- Ona nas nie słucha, bo jest pochłonięta rozmową z Pawłem. No proszę patrz jak co chwilę sprawdza czy ma równo zaczesany kok! - powiedziała uszczypliwie Kasia
- Chodżmy już do sali - zaproponowałam, i razem z Kasią powędrowałam w głąb szkolnego korytarza.
Na lekcji muzyki jak zwykle połowa klasy spała. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie dziwne, ponieważ senna barwa głosu pani Bullan mogła by uśpić nawet piaskowego dziadka.
- A teraz moment, na który wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością. Wchodzi wróżka - oznajmiła nam psorka mglistym i odległym głosem.
Drzwi zaskrzypiały i otwarły się na oścież. Przez nie weszła kobieta około pięćdziesiątki i powiedziała:
- Kto chciałby się dowiedziec co czeka go w otchłani przyszłości? Może ty, w pierwszym rzędzie? - powiedziawszy to, wskazała na mnie palcem - weź krzesło i podejdż tu do mnie.
Zrobiłam co kazała.
- Wyciągnij dłoń.
Pochwyciła moją rękę i zaczęła się jej bacznie przyglądać przez okulary grubości denka od szklanej butelki. Nagle krzyknęła, a cała klasa podskoczyła wraz z tymi, którzy sie juz obudzili:
-Tak, widzę wyraźnie, czeka cię walka taak, walka i śmierć, tak moja kochana śmierć.
- Czytała pani Harrego Pottera? - spytałam rozbawiona, a cała klasa za mna parsknęła śmiechem. Kobieta spojrzała na mnie i powiedziała szybko, jednak wyczułam w tym głosie nutkę zdenerwowania:
- Więcej już nic nie widzę, należy się 5 złotych.
- Co? Za takie bzdury? No dobrze, już dobrze, proszę.
Wyciągnęłam pieniądze w jej stronę, a ona pochwyciła monetę błyskawicznie, jakby się bała, że jednak sie rozmyślę.
- No więc, kto jeszcze? - spytała
W górę wystrzeliło chyba z siedem rąk, lecz ja odcięłam sie od realnego świata, i zastanawiałam się nad przepowiednią. Czy to może być prawda? W końcu zawsze gdy Harremu została przepowiedziana śmierć był jej bardzo bliski.....
koniec Rozdziału I |
|
|